Widzę dotyk, czuję lepkość skóry.
Zapach ust i szept słów.
Strach w ramionach i pewność czynów.
Kolana Ci drżą, odchylasz szyję.
Zębami przesuwam włosy. Mogę?
Tak możesz! Udami czułość oddajesz. Nigdy tak wysoko nie byłem.
Dłonie w rozproszeniu, rwą ciepło.
Oddech został w płucach.
Noc pozwala na wszystko.
Lakier samochodu chłodzi ogień.
Tętnica gotuje mi krew.
Szum drzew, rozsypuje obawy.
Cienie w odbiciach oczu, chłoną ducha.
Wszystko to jedność.
Tadeusz Pień
Leave a Reply